Historia

Czasy starożytne …

Zapewne o_wiele trudniej byłoby odtworzyć najstarsze dzieje „Styków”, gdyby nie Kronika, prowadzona od pierwszych chwil istnienia Klubu. Owo dwutomowe dzieło opisuje zdarzenia do wiosny 1967 do jesieni 1974 roku. W_Kronice wzmiankowane są wszelkie wydarzenia ważne dla Klubu. Cytaty opisów wydarzeń z_lat 1967 – 1974 pochodzą z_Kroniki.
„Klub oficjalnie powstał w_dniu 2.04.67_r. na rajdzie Primaaprilisowym Studenckiego Koła Przewodników Beskidzkich. Grupa elektryków licząca 23 osoby pod kierownictwem kursanta SKPB kol. Andrzeja Radzikowskiego została uroczyście zaprzysiężona (rodzice chrzestni Adam Skrzecz i Zofia Orzechowska) na członków klubu…
Drugą imprezą, na której grupa elektryków, już 34-osobowa wystąpiła pod firmówką klubu był 9.04.1967_r. rajd w_Puszczy Białej… na rajdzie, na łące w_pobliżu Rybienka zostaje wybrany pierwszy zarząd, w_skład którego weszli: Tadeusz Krzyczkowski – prezes, Halina Szlęzak – sekretarz, Sławomir Łobodziński – ds. popularyzacji piosenek turystycznych, Andrzej Radzikowski – ds. informacji i_propagandy, ponadto w_skład zarządu weszli:
Wiesława Wikieł – wiceprezes, Maria Szpruch, Irmina Krakowiak oraz Henryk Dunaj, który zastrzegł sobie, że nic oficjalnego nie będzie pełnił.”
Klub początkowo nosił nazwę Znakomity Klub Turystyczny „Styki”, jednak rychło otrzymał dzisiejszą – Klub Turystyczny Elektryków. Oficjalnie powstał jako komórka organizacyjna Oddziału Międzyuczelnianego OM PTTK.
W zasadzie jego działalność była w dużym stopniu zbieżna z pracą Komisji Turystyki Rady Wydziałowej ówczesnego Zrzeszenia Studentów Polskich (pamiętajmy – był to rok 1967). Sporo działaczy „Styków” pracowało w_Zrzeszeniu i_odwrotnie. Pierwszą statutową siedzibą Klubu był „Miks” w_akademiku „Bratniak” przy ul.Grójeckiej 39.
Trudno sobie wyobrazić studentom lat osiemdziesiątych, że dwa razy w_miesiącu można zorganizować imprezy, na których będzie 30, 40, a nawet…
W drugim miesiącu istnienia Klubu na stykowską trasę na XII Rajdzie Świętokrzyskim stawiły się 123 osoby, w_tym 82 z I roku!
„Styki” w_niedługim czasie stały się jednym z_najbardziej rozśpiewanych klubów
Politechniki. Zaczęły konkurować z_„Modułami” – niepokonanymi w_owym czasie w_dziedzinie śpiewu. Stykowskie śpiewacze wyczyny budziły w_terenie furorę. Tak też było na obozie w_lecie 1967 w Sudetach, prowadzonym przez Henryka Dunaja:
„Obóz śpiewa bardzo dobrze, o_czym świadczy aplauz słuchaczy – przypadkowa wycieczka w_schronisku „Maria Śnieżna” stawia po dwa piwa wszystkim, kierownictwo rajdu Zw. Zaw. Chem. w_schronisku Spalona, rozczulone po udanym wieczorze całuje po rękach wszystkich „Styków”, dziękując za uprzyjemnienie im wieczoru. Wywołują tym niebywałą konsternację…
W Wambierzycach występ w restauracji kończy się przerwaniem pracy w całym zakładzie i_zebraniem się wszystkich pracowników w_jednej sali z_obozem. Najweselszy moment obozu ma miejsce na zakończeniu w_Polanicy. Uczestnicy zaczynają śpiewać w_środku uzdrowiska, do przypadkowo położonych na ziemi dla robienia zdjęcia czapek w ciągu 20 minut wpada 230_zł. Obóz boi się wpadnięcia w_zawodowstwo i_czem prędzej zwiewa do pociągu.”

Jesienią 1967 roku na Rajd Bieszczadzki pojechało 84 elektryków. 28-29 października 1967
roku A. Radzikowski zorganizował Rajd I Roku, który jeszcze nie miał wprawdzie
przydomka „Nocny” w nazwie, ale takim rajdem z założenia był. Rajd Nocny dla
najmłodszych studentów-elektryków stał się odtąd klubową tradycją, która przetrwała
wszelkie burze dziejowe. Do dziś forma imprezy, układ graficzny plakietki nie zmienił się.
Pozostała także nieco później zapoczątkowana tradycja zapraszania na Nocny Rajd I roku
dziekana i Pani Myszki (pracownicy dziekanatu, zawsze życzliwej i pełnej sympatii dla
studentów, dziś już na emeryturze). Warto odnotować, że na rajd pojechały 132 osoby.
„Styki” były pomysłodawcą stałej imprezy jesiennej organizowanej specjalnie dla I roku. Po
nich podobne rajdy zaczęły robić inne kluby. 14-15 grudnia tego samego roku zorganizowano
drugi rajd, który do dziś przetrwał jako jedna ze sztandarowych imprez „Styków” –
„Pożegnanie Jesieni”. Jest to ostatnia impreza podwarszawska w roku kalendarzowym.
Przerwy zimowe to obozu narciarskie. Stykowcy uczyli się jeździć na nartach – jedni lepiej,
drudzy gorzej. Jedni – jak donosi usłużna kronika – lądowali w zaspach, a inni na pogotowiu.
Na wiosnę Klub zamierzał zabrać się energicznie za szkolenie nowego narybku. Praca ta nie
przebiegała zbyt sprawnie, bowiem w marcu 1968 roku aresztowano dwóch działaczy Klubu,
uniewinnionych dopiero w czerwcu. Niemniej imprezy są organizowane, na niektórych jest
ponad setka elektryków.
W tym pierwszym roku działalności najbardziej aktywnymi Stykami byli: Andrzej
Radzikowski, Tadeusz Krzyczkowski, Sławomir Łobodziński, Henryk Dunaj (od grudnia
1967 prezes), Leszek Konopnicki i Marian Wrzesień (dwaj „etatowi” gitarzyści), Krzysztof
Kamiński, a od jesieni 1967 – studenci I roku: Wanda Siedlecka i Marek Kaniewski.
Latem 1968 roku zorganizowano dwa obozy piesze i jeden żeglarski; jesienią – II Rajd I
Roku (140 uczestników). Stale urządzano imprezy w Warszawie – tzw. wieczorki
turystyczne, na których śpiewano, organizowano wystawy zdjęć i plakietek, spotykano się z
ciekawymi ludźmi. W grudniu 1968 roku nowym prezesem został Lech Konopnicki. Za jego
panowania Klub otrzymał nowy statut – od tej pory wyróżniało się członków i uczestników.
Członkowie to silna, doświadczona, niezbyt liczna kadra, uczestnikiem zaś mógł zostać
każdy, który jeździł ze „Stykami”.
3 marca 1970 roku nowym prezesem został Marek Kaniewski. Klub wciąż organizował wiele
imprez i spotkań. Dobrą tradycją stał się tłumny udział elektryków w imprezach innych
klubów – np. w Rajdzie Świętokrzyskim, Rajdzie Primaaprilisowym, Puszczy Białej,
Beskidzie Niskim, Rajdzie Bieszczadzkim (obecnych Połoninach). Właśnie na Puszczy Białej
w 1970 roku Klub wygrał konkurs na najliczniej reprezentowany wydział. Na ręce „Styków”
została wręczona nagroda – „Ostroga” dla najbardziej turystycznego wydziału Politechniki.
W lecie 1970 roku „Styki” zorganizowały trzy obozy wędrowne – w Beskidzie Żywieckim,
Beskidzie Niskim i Sudetach. Organizowano także specjalne rajdy dla uczestników SPR-u
(dla niewtajemniczonych: SPR = studenckie praktyki robotnicze).
6 lub 7 marca 1971 roku, w niewyjaśnionych do końca okolicznościach, zmarł aktywny
członek „Styków”, Jan Piwowar.
18-19 grudnia 1971 roku został zainicjowany przez Wandę Siedlecką i Marka Kaniewskiego
nowy cykl rajdów stykowskich – „SPEKAW”. Autorem tej nieco dziwnej nazwy jest Piotrek
Rychwalski, oznacza ona „Styków Po Kraju Wędrówki”, a wymyślona została na wykładzie
sieci elektroenergetycznych. Założenie „SPEKAW-ów” było następujące: obejrzymy razem
najciekawsze zabytki Mazowsza, poduczymy się historii i historii architektury. Uczestnicy
każdej wycieczki otrzymywali informatory zawierające omówienie trasy wycieczki i
miejscowości, plany zabytków itp. oraz znaczek pamiątkowy. Pierwszy „SPEKAW” odbył
się w Kobyłce. Uczestnicy otrzymali informator o mieście. Na wiosnę 1972 roku „SPEKAW
2” zaprowadził elektryków do Kozłowa Biskupiego.
W kwietniu 1972 roku odbyło się uroczyste spotkanie z okazji V-lecia Klubu. Przez ten czas
przewinęło się przez „Styki” wielu znakomitych turystów, zorganizowano wiele udanych
imprez. Z Kroniki wynika, że grono organizatorów rajdów i obozów było szczupłe. Do
najaktywniejszych Styków lat 1968 – 1972 należeli: przede wszystkim Wanda Siedlecka i
Marek Kaniewski, ponadto Lech Konopnicki, Andrzej Kozłowski, Sławomir Skrodzki, Hanna
Miętek, Andrzej Rawski, ś.p. Stanisław Stankiewicz, Wojciech Muszel i Krzysztof
Falkowski.
Trzeba dodać, że wielu członków „Styków” ukończyło kursy przewodnickie SKPB i SKPŚ.
Niektórzy członkowie Klubu przenieśli się w następnych latach do innych klubów, działając
przez następne kilkanaście lat.
Poza turystyką pieszą szeroko rozwinęło się narciarstwo (zjazdowe i śladowe),
zorganizowano obozy kajakowe, rowerowe i żeglarskie.
W lecie 1972 roku zorganizowano pierwszy obóz zagraniczny – do Bułgarii: tydzień w
górach, tydzień nad morzem. Był to drugi sezon „zagraniczny” w historii turystyki PW. Obóz
prowadzili Marek Kaniewski i Wanda Siedlecka. Według Kroniki frycowe uczestnicy
zapłacili: brak było map i rozeznania w terenie.
Prowadzone też były obozy w kraju. Oto wspomnienia uczestnika obozu dla I roku Beskidzie
Niskim:
„Podczas jednego z postojów (w okolicy Dukli) zbudowano specjalny, niepowtarzalny piec
kuchenny. Materiałem budowlanym były pustaki. Wysokość komina ok. 2 m, długość
paleniska tyle samo. Jedynym mankamentem pieca było to, że całe ciepło i straszliwe
płomienie uchodziły przez komin, a kluchy gotowały się słownie dwie godziny.”
W roku 1973 pojawiły się w Klubie liczne nowe twarze, m.in. Krzysztof Guzek, Ryszard
Małek, Jan Blacha, Wojtek Szymański, Irena Wasatko, Andrzej Berus, Ewa Maciocha.
Rozpoczął pracę nowy zarząd (prezes – Stefan Różycki), składający się w większości z
uczestników udanego obozu I roku w lecie 1972 (prowadziła Hanna Miętek). Tradycyjnie już
najważniejszą imprezą był VII Rajd Nocny I Roku, wielce udany z atrakcjami:
„Właściciel łąki wezwał milicję, coś bredzi, że palimy jego drewno i spalimy mu las. Milicja
zabiera jego, my zostajemy.”
Odbyły się także Wianki i Pożegnanie Jesieni, a ponadto „SPEKAW-y” – w listopadzie już
siódma wycieczka do Czerwińska, w grudniu ósma do Karczewa. W lecie zorganizowano
kolejny obóz w Bułgarii (kier. Staś Stankiewicz). Po obozie lipcowym (prow. Stefan Różycki
i Andrzej Kozłowski) pojawiają się w Klubie m.in. Paweł Mączyński, Jacek Barański,
Andrzej Walczyna, Jurek Skowyrski oraz bracia Adam i Grzegorz Biernatowie.
Rok 1974 zapoczątkowany został obozem sylwestrowym w Zębie koło Zakopanego. Na
wiosnę tradycyjnie udział w imprezach zaprzyjaźnionych klubów, oprócz tego dwa
„SPEKAW-y”, śpiewanki i klubowe wianki. W lecie zorganizowano tym razem dwa obozy I
roku, na równoległych trasach w Beskidzie Niskim. Grupy spotykały się kilkakrotnie, czasem
niespodziewanie. Na Przełęczy Dukielskiej jeden z obozów schronił się przed mgłą i
deszczem w znajdującym się tuż obok przejścia granicznego barze. Znikały kolejne porcje
bigosu i naleśników. W szczęk składanych talerzy wdarł się głos kierownika drugiego obozu,
który przemoczony kompletnie, stojąc w kałuży wody pyta panią bufetową, czy mogłaby
członkom jego grupy zaoferować coś do zjedzenia. Pani bufetowa odpowiedziała ze
spokojem: nic nie ma, tamci właśnie wszystko zjedli…
Po tych udanych chyba obozach, „Styki” zasiliła grupa kilkunastu nowych, aktywnych osób.
Trzeba tu wymienić Ba się Łukaszek, Irenę Horbacz, Sabinę Pękalę, Włodka Brachę, Wandę
Sobczak, Anię Maliszewską, Teresę Gawlik. Jednocześnie jest to jednak początek kryzysu,
jaki Klub przeżywał pod koniec lat siedemdziesiątych. Liczna grupa zżytych ze sobą ludzi
stawała się hermetyczna mimo swej woli.
W lecie 1974 roku „Styki” wyjechały w Riłę. Obóz prowadził Ryszard Schoeneich
(„Pelikan”).
W 1975 roku Klub żyje intensywnie, na zebrania przychodziło tydzień w tydzień po około
trzydzieści osób. Grono gitarzystów, liczące sześciu grajków, potrafiło wraz z
najwytrwalszymi amatorami piosenki turystycznej prześpiewać całą noc przy ognisku nie
powtarzając się ani razu.
Na wiosnę 1975 roku poza tradycyjnymi imprezami „Styki” po raz pierwszy pojechały na
„Wiosnę Elektryków”. Impreza ta otrzymała później nazwę „Rajd Bratniaka –Wiosna
Elektryków” i odbywała się do końca lat siedemdziesiątych.
Obóz pierwszego roku nie przyniósł „Stykom” nowego narybku. W jego trakcie uczestnicy
przechodzili przez (uwaga!) karczowaną właśnie górę Polańską nad Polanami Surowicznymi.
W lecie „Styki” zaniosło tym razem do Rumunii, wówczas jeszcze mało znanej.
Kierownikiem był Wojciech Szymański. Zwiedzono pasma Piatra Craiului i Fogaraş. W
miasteczku Zarnesti uczestników zaskoczyła konieczność posiadania kartek na cukier, pogoda
była parszywa. Nie udało się zrealizować nawet połowy zaplanowanych wycieczek.
Kolejne dwa sezony akademickie 1975/76 i 1976/77, w których prezesowali Basia Łukaszek i
Adam Biernat, to okres pozornie spokojnego życia Klubu. Jednak coraz mniej przybywało do
„Styków” studentów z młodszych lat, zwiększała się natomiast ilość „Sarkofagów” – czyli
klubowych weteranów, którzy dokończyli studia, rozjechali się po całej Polsce i nie tylko.
Specjalnie dla nich pomyślane zostały spotkania w Warszawie – „Sarkofagonalia” (nie znaczy
to, że nie widywano ich na innych klubowych imprezach). Organizowano w tym czasie
wszelki tradycyjne imprezy. „Styki” uczestniczyły także w imprezach innych klubów –
szczególnie Koła nr 1 (gdzie działał aktywnie Stefan Różycki) i SKPŚ, które zrzeszało wielu
Styków, zwłaszcza tych starszych stażem. Wciąż popularna była nauka nowych piosenek
turystycznych, którą prowadzili Stefan i Anna Maliszewska.
W przerwie zimowej w 1977 roku „Styki” zorganizowały zimowy obóz na Łapsowej Polanie.
Na tym to wyjeździe zrodził się pomysł Mistrzostw Narciarskich Elektryków, które odbyły
się parę tygodni później i były także w latach następnych, dopóki RW SZSP nie odmówiła
Klubowi pieniędzy na ten cel.
W owym czasie szczególnie aktywni byli (oprócz prezesów) Paweł Hanasz, Paweł
Mączyński, Grzegorz Biernat, Sabina Pękala, Irena Horbacz, Jurek Szymczak, Basia
Szczęsna, Jan Mućko i Marek Wójcik.
Na wiosnę 1977 roku zorganizowano jubileuszowy Rajd X-lecia. Była to jedna z ostatnich
imprez w stylu dobrych „Styków” sprzed kilku lat. W latach 1976-77 zakończyło bowiem
czynną działalność w Klubie wielu zasłużonych Styków. Wskutek zmiany regulaminu
studiów w jednym roku ukończyły naukę na PW dwa roczniki, najlepsze pod względem
turystycznym.
Ponadto na atmosferę w Klubie nie najlepiej wpłynęło niepowodzenie, jakim była
niezrealizowana wyprawa do Afryki. (Potentatem w zagranicznych wojażach był „Maluch”,
który zgarniał gro pieniędzy na wyprawy.)
Nowy prezes „Styków” Marek Wójcik (wybrany na jesieni 1977 roku) miał więc problemy z
utrzymanie dotychczasowego rozmachu Klubu. Nie było jednak źle. Klub nadal organizował
tradycyjne imprezy. W kolejnych latach 1978, 79 i 80 „Styki” wyjeżdżały do Bułgarii (w
Piryn i Rodopy). Obozy prowadził Marek Wójcik (z pomocą Darka Sawickiego). Coraz mniej
Styków było jednak zainteresowanych stykowskimi spotkaniami w Warszawie –
śpiewankami, zebraniami klubowymi.
W Klubie była stała grupa ok. 15 osób. Drugie tyle pojawiało się dorywczo na stykowskich
imprezach. Jedynie na rajdach I roku pojawiało się ok. 60 osób (niestety z I roku zaledwie
kilku studentów).
W 1979 roku zorganizowano pierwszy „Rajd Sarkofagów”. Było to niemal w prostej linii
następstwo rajdu, który w 1973 roku był rajdem I roku, w 1974 – II-go, w 1979 – już VII-go…
Sarkofagi jak widać trzymały się mocno.
„Styki” wydawały też śpiewniki. Największym osiągnięciem była „Slavia” – zbiór pieśni
bułgarskich, serbskich, białoruskich i ukraińskich. Na 39 stronach zamieszczono 42 piosenki.
W Klubie w latach 1977-80 działali: Marek Wójcik, Zbyszek Rajchman, Darek Sawicki,
Zbyszek Staniszewski, Jan Szymanowski, Witek Mańkowski, Elżbieta Zegarowska, Julitta Ignatiew i Krzysiek Walczak.

Wieki średnie …

Po Marku Wójciku, który prezesował „Stykom” przez całe trzy lata, jesienią 1980 roku na czele Klubu stanął Krzysiek Walczak.
Był to czas, gdy w turystyce na PW następowały znaczne zmiany. „Styki” uczestniczyły w
tych wydarzeniach – podpis przedstawiciela Klubu figurował na pierwszych dokumentach
powstającej w 1981 roku Rady Turystycznej.
Klub natomiast ogarnął wielki kryzys. W rajdzie I roku uczestniczyło już tylko kilkanaście
osób. Wycieczki odbywały się, lecz mimo reklamy nie było chętnych, uczestniczyła więc w
nich stała grupa klubowiczów. Do najaktywniejszych obok prezesa należeli wówczas: Dorota
i Krzysiek Garlińscy, Jarek Piękoś i Witek Mańkowski.
W lecie 1981 roku Witek Grzesik i Andrzej Knafel, członkowie Koła Wydziałowego
Niezależnego Zrzeszenia Studentów założyli w Polanach Surowicznych w Beskidzie Niskim
turystyczną chatkę. Proponowali ówczesnemu zarządowi „Styków” przejęcie opieki nad bazą,
ale Klubowi nie starczyło na to sił.
Nowy okres w historii Klubu rozpoczął się w czerwcu 1982 roku. Wtedy to opiekujący się
chatką studenci z NZS postanowili prowadzić bazę dalej pod firmą „Styków”, jednocześnie
wzmacniając podupadłą działalność turystyczną na Wydziale. Z dawnego Klubu pozostało
aktywnych zaledwie kilka osób. Prezesem został Krzysiek Garliński.
Klub stał się niezależny od (S)ZSP. Podporządkował się Radzie Turystycznej Politechniki
Warszawskiej.
W lipcu 1982 roku odbyło się skromne spotkanie z okazji XV-lecia. Wznowione zostały
jednak kontakty z „Sarkofagami”. Nowy zarząd postawił na kontynuowanie jak największej
ilości tradycyjnych imprez.
Głównym zadaniem była opieka nad Chałupą (o tym w historii Chałupy). W sezonie udało się
zrobić XVI Rajd Nocny dla I roku i jednodniową wycieczkę do Puszczy Mariańskiej.
Rekordem frekwencji były udane Andrzejki (ok. 30 uczestników).
Siedzibą Klubu od 1982 roku stał się pok. 87 w Gmachu Głównym. Od 1983 roku rozpoczęto
organizację obozów „0”. Po nich i po praktykach w Chałupie przybywało do Klubu nieco
nowego narybku, co dawało nadzieję, że „Styki” jednak przetrwają kryzys. Do najbardziej
udanych imprez lat 1982-84 należały przede wszystkim sylwestrowe obozy w Chałupie – tzw.
„Syberiady” (zwłaszcza 1983/84, kiedy to zawitało do Chałupy kilku „Sarkofagów”, którzy
stworzyli niepowtarzalną atmosferę), ponadto obozy letnie w Tatrach i Bieszczadach.
Od stycznia 1984 roku „Styki” oficjalnie stały się Kołem nr 28 przy Oddziale
Międzyuczelnianym PTTK w Warszawie. Statut PTTK został przyjęty jako statut Klubu.
W tym „reanimacyjnym” okresie kolejnymi prezesami „Styków” byli: Krzysiek Garliński,
Witek Grzesik i Leszek Grabowski, którym w pracy pomagali m.in.: Andrzej Knafel, Janusz
Dembski, Konrad Karbowniczek, Ola (dawniej Braun) Grabowska czyli „Cezar”, Jarek Łuka
i Robert Dams. W listopadzie 1984 roku nowym prezesem została Basia Koroblewska. W
lecie 1985 roku zorganizowano dwa obozy wędrowne, w tym jeden roku „0”. Ponadto obozy
jak w latach poprzednich odbywały się także w Chałupie. Na XIX Rajdzie I Roku było ponad
20 uczestników, a na XX w 1986 – już ponad 60.
W latach 1984-87 Klub wydał osiem podręcznych śpiewników. Ukazało się kolejno
śpiewniki: Sylwestrowy, Kazimierski, Beskidzki, Wigilijny, „Na długie zimowe wieczory”,
Chałupowy., Jubileuszowy i Zielarski.
Lata 1985-87 to okres ożywienia działalności turystycznej. Po zerówkach 1985 i 1986 oraz
praktykach remontowo-modernizacyjnych w Chałupie Klubowi przybyło świeżej, młodej
kadry. Najważniejszą imprezą tego czasu były urządzane z wielką pompą obchody XX-lecia
istnienia Klubu. Zespolone wysiłki Styków przyniosły efekt w postaci tygodniowej wystawy
w Dużej Auli oraz imprez towarzyszących (śpiewanki, rajd). Całość wypadła okazale i
godnie. Był to okres aktywnej działalności w Klubie kolejnych prezesów Basi Koroblewskiej
i Janusza Grzędy, którym pomagali m.in Krzysiek Małek, Krzysiek „Lama” Jabłoński,
Monika Umińska, Witek Grzesik, Wojtek Leśniowski i Krzyś „Xyś” Koszewski.
Od 1987 roku Klub wznowił organizację wyjazdów zagranicznych: najpierw wyjeżdżaliśmy:
na Słowację (1987) i do Bułgarii (1988, obóz „Dupnica”), oba prowadził Witek Grzesik. W
nowej rzeczywistości polityczno-gospodarczej roku 1990 udało się urzeczywistnić wieloletnie
marzenie turystów: wyjazd w Karpaty Wschodnie, na Ukrainę. 28-dniowy obóz „Menczyłek
90” zaprowadził Styki do wspaniałej krainy – w Czarnohorę, Gorgany, Bieszczady
Wschodnie, na Huculszczyznę. W kolejnym roku miał miejsce drugi, 27-dniowy wyjazd w
Karpaty Wschodnie – udokumentowany filmem wideo. Obie ukraińskie wyprawy prowadził
Marek Kornicki, nasz kolejny prezes.
W roku 1988 odrodził się tajny jeszcze NZS, uaktywniła się działalność samorządowa. Obie
te organizacje znalazły oparcie w „Stykach”, a w szczególności w pokoju 87. Następny 1989
rok był ogarnięty gorączką polityczną – nastąpił odpływ działaczy do organizacji
politycznych, stosy „bibuły” zalegały w pokoju, zmienił się ustrój, otworzyły się granice.
Wyjazdy górskie przestały być tak atrakcyjne jak przedtem. Organizowane są jednak wciąż
imprezy krajowe – górskie i podwarszawskie, niektóre całkiem liczne. Rekordowy był XXIV
Rajd Nocny w 1990 roku, który zgromadził 63 uczestników – jak za dawnych, dobrych lat.
Niestety z I roku Wydziału Elektrycznego nie było na tym rajdzie nikogo. Trudno było
zachęcić oszołomionych nowymi możliwościami organizowania wypoczynku studentów do
zabawy w klub turystyczny. O nowe twarze było bardzo, bardzo trudno. Najbardziej
aktywnymi Stykami w tych larach byli: Marek Kornicki, Andrzej Zygmunt, Tomasz Łaski i
Maciek Bobrowski (dwaj ostatni to kolejni prezesi)..
W roku 1991 kryzys widać już gołym okiem. Imprez było coraz mniej, uczestnicy to
wyłącznie starzy bywalcy, zupełnie brakowało świeżego narybku. Zerówka przyniosła 1
(słownie: jednego) działającego klubowicza. W 1992 stało się nieuniknione – dotychczasowa
kadra pożeniła się, skończyła studia, w klubie zostało tylko kilku studentów. Przejawem
słabości było zorganizowanie Rajdu XXV-lecia jako przybudówki do Nocy Świętojańskiej
„Jedynki”. Od 1992 roku jedyną działalnością podwarszawską były organizowane regularnie,
wbrew wszelkim przeciwnościom losu rajdy nocne, tylko w nazwie I roku, w większości
prowadzone przez Marka Kornickiego. Poza tym Klub opiekował się Chałupą i dokonał
bardzo ważnych czynności formalnych: 4 lutego 1993 roku zostało wpisane do rejestru
sądowego „Stowarzyszenie Klub Turystyczny Elektryków Styki”, dzięki czemu zyskaliśmy osobowość prawną. 25 listopada 1994 roku Stowarzyszenie wykupiło z Agencji Własności Rolnej Chałupę Elektryków w Polanach Surowicznych wraz z działką „do Potoka”. Tym samym został rozwiązany najważniejszy problem Klubu – groźba utraty Chałupy. Do przebrnięcia przez rafy formalno-prawno-finansowe i do sfinalizowania starań o nabycie Chałupy najbardziej przyczynili się: Maciek Bobrowski, Inka Dąbrowska, Krzysiek „Lama” Jabłoński oraz Agnieszka i Marek Michałowscy.
Lata 1993 – 1995 był to czas hibernacji Klubu. Działalności turystycznej prawie nie notowano, a Klub trwał w formie pieczątek w szufladzie prezesa. Został nam odebrany pok. 87. Rzeczy klubowe w trakcie dwóch przeprowadzek uległy rozproszeniu i częściowemu zaginięciu.
Jesienią 1996 roku kilku PrapraStyków rozpoczęło energiczną akcję reanimacyjną:
przywrócono ciągłość Klubu przez odbycie Walnego Zebrania (pierwszego od trzech lat).
Udało się nam znaleźć nowe pomieszczenie dla Klubu (wspólny z Samorządem Wydziału Elektrycznego pok. 202 w odnowionym Gmachu Mechaniki), zamontowano znów tablicę (koło Dziekanatu), zaistnieliśmy (takie czasy) w Internecie. Zebrania Klubu gromadziły kilkanaście osób – wiele z nich trafiło do Styków dzięki Chałupie. Udało się zaprosić do współpracy członków Klubu, którzy aktywną stykowską „karierę” skończyli parę lat temu.
Najważniejszym problemem stało się odzyskanie popularności wśród studentów naszego Wydziału. W trzydziesty rok istnienia wkroczono z hasłem „Trzydziestu nowych członków na trzydziestolecie Klubu”.
Na wspomnianym Walnym Zebraniu prezesem został Witek Grzesik, wiceprezesem i zarazem nowym członkiem Klubu Arkadiusz Wiatrowski – to się nazywa szybka kariera. Witek zabrał się za organizację ogólną klubu i obchodów XXX-lecia klubu, Arek za działania oddolne na PW.
Pierwszy okres nowej działalności Klubu skupił się na kursie organizatora turystyki Koła nr 1, na który zostali oddelegowani Arek Wiatrowski i Sylwia Woźniak, druga młoda osoba w ówczesnym towarzystwie. Działalność propagandowa w szeregach kursantów spowodowała rozrośnięcie się grupy do 4-5 osób, mniej lub bardziej identyfikujących się ze Stykami. Kurs trwał w najlepsze, kadra dojrzewała, wszystko było na dobrej drodze.
Drugim przełomem była głodówka-zerówka zorganizowana przez Marka Kornickiego w
Bieszczadach. Włożone ulotki do zawiadomień o przyjęciu studentów na Wydział Elektryczny zaowocowały pojawieniem się Andrzeja Kaczmarczyka, Ani Bieńkowskiej,
Piotra Kulikowskiego. Wzorem przeszłych eskapad w dzikie Karpaty ukraińskie Markowi
udało się zorganizować tygodniowe przejście po Bieszczadach, skutecznie omijające wszelkie sklepy, ze sztywnymi przydziałami żywności, ku rozpaczy Andrzeja i Arka. Chudli w oczach.
Pomijając ten fakt, obóz był nadzwyczaj udany, czego dowodem było trwałe związanie się z Klubem uczestników rajdu.
Organizacja Rajdu Nocnego przyniosła następnych nowych studentów, w tym m.in. Pawła Choińskiego i Mariusza (Gołego) Gołaszewskiego. Jednak prawdziwym przełomem był wyjazd na długi weekend listopadowy do Topiła w Puszczy Białowieskiej. Był to pierwszy poważny rajd Arka, chatka dogadana, plakaty rozwieszone, spotkanie przedwyjazdowe odbyte, na którym pojawiło się sporo zainteresowanych osób. Wyjazd ok. 5 rano, bladym świtem i zgrzyt… Arek zapomniał kluczy od chatki. Na szczęście na miejscu okazało się, że są zapasowe klucze. Wyjazd był wyjątkowo udany było 16 osób. Na wyjeździe tym poznali się m.in. Basia Jaroszewska i Wojtek Gołębiowski, dzisiaj szczęśliwe małżeństwo.
Potem było już z górki. Krystalizowała się młoda ekipa stykowa. Na spotkaniu wigilijnym, w hali wysokich napięć gościliśmy dziekanów. Od ówczesnego Dziekana, prof. Jacka Czajewskiego, dostaliśmy nieoczekiwany prezent – własne pomieszczenie 405/3 w Gmachu Głównym PW, po starej bibliotece wydziałowej. Nowy pokój nadawał się do kompletnego remontu. Zakasaliśmy rękawy i weekendami, kupując materiały na rachunek wydziału, zabraliśmy się z werwą do remontu. Budowę stołów i ław nadzorował i prowadził Maciek Radtke.
W międzyczasie odbyło się następne Walne Zebranie, na którym pałeczkę od Witka przejął Arek Wiatrowski. Klub miał już kilkunastu aktywnych członków, często organizowane były krótkie, podwarszawskie rajdy i trasy na Stykowych i wspólnych, ogólnopolitechnicznych rajdach jak Pożegnanie Jesieni, Puszcza Biała, Arkadia, Czersk, Noc Świętojańska. Coraz liczniejsze stawały się również „Syberiady” w Chałupie Elektryków.
W wakacje został zorganizowany dwustopniowy rajd Rabka – Niemcowa, Niemcowa –
Chałupa Elektryków. Pierwszą część prowadził Arek Wiatrowski, drugą Andrzej
Kaczmarczyk, pod bacznym okiem Arka trenujący świeżo nabyte umiejętności zdobyte na kursie Organizatora Turystyki.
Na rajdach odżywała stykowska tradycja najbardziej rozśpiewanego klubu turystycznego. Zwarta grupa, głośno śpiewająca, nieustannie przyciągała nowych członków. Działo się coraz lepiej.
W 1999 roku prezesem został Andrzej Kaczmarczyk. W tym czasie „Styki” brały aktywny udział w cyklicznych imprezach tj.: Czersk, Puszcza Biała, Noc Świętojańska, jak również organizowały własne wyjazdy.
Kolejny rok z rzędu „Styki” miały swojego przedstawiciela na Jedynkowym kursie
Organizatora Turystyki – niby niedużo, ale biorąc pod uwagę fakt, że kilkuletnim kryzysie kadry prawie nie istniały, należało się z tego cieszyć. Zresztą Paweł Choiński zachęcił kilku innych uczestników do przyjścia do Styków.
W wakacje odbyły się wyprawy w Karkonosze, obóz zerówkowy „Dookoła Chałupy” (miało być dalej, ale nie wyszło) i rajd na Słowację.
Jesień rozpoczęła się Rajdem Nocnym I Roku w miejscowości Łoś, jak zwykle zaproszeni był Dziekani naszego Wydziału. Zorganizowaniem ogniska zajmowali się Wojtek Gołębiowski i Mariusz Gołaszewski. Niestety – reszta uczestników, czyli cała trasa rajdowa, nieco się spóźniła. Trzeba przyznać, że zobaczyliśmy ciekawy obrazek: Panowie Dziekani targający z lasu drewno na rajdowe ognisko.

Czasy nowożytne …

Już wcześniej zaczęła niepokoić rosnąca liczba „martwych dusz” w naszym Stowarzyszeniu – było coraz więcej członków już nie aktywnych, a utrudniających zebranie kworum na Walnych Zebraniach.
Na kolejnym dokonaliśmy więc zmiany statutu (wprowadzenie statusu członka
wspierającego), co spowodowało, że gwałtownie spadła liczba Styków – członków
Stowarzyszenia, ale mogliśmy łatwiej przeprowadzać wybory i podejmować decyzje.
Jak więc widać, rok 2000 rozpoczął się od mocnego uderzenia – i tak już pozostało. W dołku była Jedynka – aby zachować ciągłość imprez, wzięliśmy na siebie przygotowanie „Ruinady” w Czersku. Oprócz organizacji znów udało nam się zaistnieć w konkursie występów wszelakich.
W wakacje udało się po przerwie zorganizować pierwszą imprezę zagraniczną – i tu ukłony dla Marka Kornickiego i Witka Grzesika, bez których doświadczenia i udziału wyprawa na Ukrainę (Menczyłek 2000) nie udałaby się.
Po powrocie – trzy dni przerwy i z Krynicy ruszyła kolejna „Zerówka”. Było na niej sporo
nowych osób, niestety nikt w klubie na dłużej miejsca nie zagrzał.
Warty odnotowania był Rajd Nocny I Roku. Odbył się w Puszczy Kampinoskiej, w Roztoce.
Jeszcze dwa dni przed rajdem groziła katastrofa – umówieni wcześniej gospodarze terenu, gdzie miało odbyć się ognisko i „część oficjalna”, odmówili współpracy. W przeddzień rajdu udało się dopiąć całą imprezę, między innymi dzięki Krzysiowi Kaczyńskiemu, który w wielokrotnie w owym czasie wspomagał nas swoją mobilnością.
Na starcie rajdu zaskoczyła wszystkich frekwencja. Zebrało się na 96 osób! Jak na trudne dla turystki pieszej czasy wynik był naprawdę dobry. Ponadto – z pierwszego roku Wydziału Elektrycznego przybyło aż 16 osób – w tym późniejszy prezes Paweł Hańczur. Trzeba więc przyznać, że Rajd był udany.
Chałupa działała coraz sprawniej, zajmowali się nią do spółki Mariusz Gołaszewski i Andrzej Kaczmarczyk (jako Kabel – Komitet Administracji Budynkiem Elektryków Leniwych). Dużą pomoc uzyskaliśmy w tym względzie od naszych przyjaciół z Lublina – ze wskazaniem na Pitera Wasilewskiego.
W życiu Chałupy aktywny udział brały też m.in. osoby z Wrocławia (Wojtek Szymański,
Siostry Kulka i Mysza i inni) i Trójmiasta (znany w Chałupie od lat Tom z Sopotu, Irlandia, Bart i inni).
Wszystkie te znajomości (także zespół Dnieje, przede wszystkim w osobie Edyty Madej) spowodowały, że oprócz zwykłego Chałupowego grania coraz intensywniej braliśmy udział w różnego rodzaju festiwalach i koncertach – głównie jako widzowie.
W roku 2001 prezesem został Mariusz „Czajnik” Czajkowski. Pracę rozpoczął z impetem, pojawiały się kolejne ciekawe imprezy. W tym roku Czersk wrócił już pod skrzydła Jedynki, ale potrzebna była nasza inicjatywa, jeśli chodzi o kurs OT. Jego kierownikiem został Andrzej Kaczmarczyk. Kurs szedł jak po grudzie, między innymi z pomocą ś.p. Maćka Ostrowskiego, ale jakoś udało się doprowadzić go do końca.
Latem kontynuowaliśmy wyjazdy zagraniczne – tym razem pojechaliśmy do Rumunii
(Maramuresz, Bukowina), również z Markiem Kornickim.
Przez całe wakacje żyła Chałupa, odbyła się zerówka, były też inne imprezy. Jesienią oprócz imprez cyklicznych pojawiły się imprezy jednodniowe, w siłę urosła frakcja fotograficzna.
Odbyła się także „Syberiada”.
Przez ten rok coraz aktywniej działało kilka nowych osób, w tym przede wszystkim Paweł Hańczur i Darek Cieślak. Zawirowania organizacyjne spowodowały, że następne wybory w klubie odbyły się dopiero późną wiosną. Prezesem ponownie został Andrzej Kaczmarczyk, ale w Zarządzie znalazły się prawie wyłącznie „nowsze” Styki, w tym dwaj wyżej wymienieni. W kolejnym roku odbyły się wszystkie imprezy cykliczne, nie brakowało także innych. W tym czasie Klubem zajmowali się głównie Paweł i Darek. Wzrosła również aktywność klubu na polu muzycznym.
W kolejnym roku Prezesem został Paweł Hańczur. Czasy powoli się zmieniały. Coraz mniej studentów interesowało się turystyką w „stykowym wydaniu”, zmieniły się także zasady współpracy (finansowej rzecz jasna) z Politechniką. Coś co było legalne kiedyś, już legalnym nie było, stopień sformalizowania działalności klubów, stowarzyszeń skoczył niesamowicie do góry i pisanie wniosków o podpisanie wniosków stał się czymś normalnym. Więc w klubie, w którym nawet zebranie Walne jest zebraniem w celu pójścia na piwo, a postawiony nieopatrznie „wniosek formalny” powoduje uśmiech politowania na twarzy zebranych, Zarządowi współdziałać z Politechniką łatwo nie było. Jednakże nowa ekipa, skutecznie zaprawiona w bojach za rządów poprzedniego prezesa, stawiała czoła wszelkim przeciwnościom.
Najlepszy przykład, udało się zorganizować drugą i trzecią warszawską edycję koncertu z cyklu „W górach jest wszystko co kocham”. Wszystko zaczął Wojtek Szymański, dwa czy trzy lata wcześniej i wtedy odbył się pierwszy koncert w Warszawie organizowany, przez same Styki – głównie Darka Cieślaka. Pomysł został pociągnięty dalej, impreza stała się flagowym wydarzeniem cyklu. Osiemset ludzi w Auli Głównej PW samych nas zaskoczyło:
„o jeszcze jeden tramwaj, niech Pani nie zamyka drzwi…”. Koncerty były niesamowitą
okazją do integracji klubów turystycznych z PW, prostą przyczyną było to, że sami nie
mieliśmy wystarczających mocy przerobowych. SKPB, Jedynka, Redox, Maluch – wszyscy na codzień konkurujący o studentów, tutaj działający razem. Zabawa była świetna, nauka przy organizacji została na lata (np.: jak ułagodzić sponsora, któremu na plakacie wydrukowaliśmy logo do góry nogami, albo jak załatwić piętnaście ośmiometrowych mazurskich świerków do wystroju koncertu). Gośka Antosik, Zosia Kowalska, Łukasz Laskowski, niesamowici ludzie, bez których by się to nie udało. Dzięki koncertom dużo ludzi dowiedziało się o Klubie, a część z nich w nim została.
W Chałupie udało się zrobić remont, kuchnie, komin, prycze, restauracja Kremla mnóstwo roboczogodzin tylko po to by się nam Chałupa nie rozsypała. Poza tym jak co roku, rajdy:
Rajd Nocny I Roku, jedynkowy Czersk, „Syberiada”…
Ponadto „Styki” zaczęły jeździć na łódzką Yapę i tym samym poznawać ludzi z środowiska
turystycznego z całej Polski. Śpiewanki w Muszynie-Złockiem (2003) które wygraliśmy
piosenką „O Elllaa zgubiła Cię Salmonellla” zostaną w pamięci chyba na zawsze.
Turystycznie także jakoś szło: PKP uraczyło nas biletami weekendowymi, więc odbyły się dwie kolejówki, weekendowe wycieczki koleją po całej Polsce. W wakacje Krzysiek
Piłasiewicz poprowadził spływ osławioną dzisiaj Rospudą. Odbył się także pierwszy od kilku lat rajd majówkowy poprowadzony przez Pawła wraz z Mariuszem Sochajem. Ponadto w tym roku, zaczęło w klubie się robić trochę bardziej ekstremalnie (Mariusz Sochaj razem z Piotrkiem Piłasiewiczem w lutym pojechali w Bieszczady pod namiot) i dalekosiężnie (Syberia i Bajkał). W międzyczasie prezesem została Gosia Antosik.
W tym okresie „Styki” zaczęły jeździć na Harpagan, niedościgniona była tu Gośka Antosik i Piotrek Buciak, reszcie zazwyczaj po pierwszej 50km pętli się odechciewało.
W grudniu 2005 prezesem został Mariusz Sochaj, który kontynuował mocną działalność turystyczną, rozpoczętą w 2004 w Stykach. Na wyjazdy sylwestrowe – „Syberiady” do Chałupy jeździło około 30 osób. Regularnie odbywały się Majówki w kolejnych pasmach:
Pieniny i Beskid Sądecki – 30 osób (2005), Gorce – 35 osób (2006), Beskid Wyspowy w
Boże Ciało w 2007 roku (13 osób). Duże grupy z Klubu dalej jeździły na festiwale
studenckie: Yapa w Łodzi, Bazuna na Wybrzeżu i inne, uczestniczyły też z własnymi trasami
na rajdach innych Klubów, zwłaszcza Jedynki PTTK (Czersk, Puszcza Biała). Ostatnie czasy
pokazały odwrót od dużych grupowych wyjazdów, popularnych „kołchozów”, ponadto boom
na tanie linie lotnicze i niezaspokojone chęci wyjazdów zagranicznych, dały sporą ilość
małych eskapad.
Styki wspólnie z Maluchem i Jedynką w roku 2007 rozpoczęły projekt wakacyjny „Aktywne
Lato”. Jest to projekt m.in. promujący wyjazdy oraz chatki studenckie (Chałupę Elektryków,
Chatkę Malucha w Ropiance i Kolibę PW.)
Kilka osób w „Stykach” zaczęło propagować wspinaczkę. Grupa systematycznie zaczęła się
powiększać, wspólne wyjścia na sztuczną ściankę, wyjazdy w skały i w góry. Był nawet
pomysł powołania nieformalnej sekcji: Grupa Wysokogórska KTE Styki… pomysł padł z
braku masy krytycznej.
Ostatnimi czasy wielkie zmiany zaczęły się również dziać na Polanach Surowicznych. W
każdym sezonie remontowano a to wyposażenie, a to elementy konstrukcji Chałupy. Przy
dużej dozie szczęścia i pracy udało się zgromadzić fundusze na wymianę dachu. Materiały
zostały już kupione i czekają na pracowników sezonowych. Zobaczymy czy podołają, a swoją
drogą szkoda, że nie ma już Studenckich Praktyk Robotniczych…